poniedziałek, 26 marca 2012

"Jak krew w piach"

Zdecydowanie mi dziś nie szło szycie! Najlepiej byłoby dać sobie spokój, spakować maszynę, schować ją głęboko w kąt i zdystansować się. Ale jestem uparta i zawzięta, to się nie poddałam, pomyślałam, że skoro zaczęłam to i skończę. Najpierw źle wycięłam dziurę do suwaka tylnej kieszonki, potem przyszyłam jakieś usztywnienie, które znalazłam w szafie (wygląda jak osłona przedniej szyby samochodowej) i okazało się za sztywne, wycięłam za wielką podszewkę, do której wszyłam odwrotnie suwak i jeszcze na koniec nie mogłam zrobić dziurek na nity do paska i połączyć wszystkiego w całość, bo tyle warstw się narobiło, że najgrubsza igła nie mogła sobie poradzić. Spociłam się, zasapałam, wkurzyłam, naprułam, poprzycinałam, dopasowałam i dotarłam do końca. Torebka jest (27 cm dł, 22 cm szer.), usztywnienie świetnie trzyma fason, pasek przymocowany, podszewka i suwak naprawione, efekt zamierzony osiągnięty, ale jakim kosztem?! Szycie pod presją czasu i stres jaki temu towarzyszy-> bezcenne. Torebka musiała być gotowa na już, bo wyjeżdża z mężem jako prezent dla jego siostry.




12 komentarzy:

  1. no to po efekcie końcowym nie widać jakie boje przeszła :D
    czyli ta osłona samochodowa okazała się za sztywna... co w takim razie dałaś jako usztywnienie?

    mam słabość do listonoszek... niewielka, ale zmieści co trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło, że nie widać potu i krwi przelanej nad nią. Zostawiłam to samochodowe "coś", tylko strasznie się zmęczyłam przewracając wszystko przez dziurę w podszewce:) Już więcej nie będę eksperymentować. Dotychczas dobrze się sprawowała agrowłóknina ze sklepu ogrodniczego, ale już nie miałam i trzeba było improwizować.

      Usuń
    2. co to za agrowłóknina, bo nawet sprawdzałam przez internet w sklepach ogrodniczych, i rożne rodzaje mają?
      nawet ostatnio w biedronce widziałam, bo sezon.
      można to prać?

      Usuń
    3. Pani w ogrodniczym powiedziała, że to zimowa agrowłóknina, letnie są cieńsze. Nie znam się, podotykałam i stwierdziłam, że się nadaje jako usztywnienie :) Pierze się dobrze, nie deformuje, schnie i można spokojnie nosić dalej. Tez widziała w biedronie- ale zapakowana była, to nie mogłam podotykać. Spróbuj w ogrodniczym kupić kawałek i wypróbować jak Ci się będzie z nią pracować. Ja jestem zadowolona!

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo za odpowiedz:) pozdrawiam

      Usuń
  2. Szycie pełne przygód, ale efekt końcowy wart zachodu. Szwagierka na pewno będzie bardzo zadowolona :)Ja bym się przy takich wertepach na pewno pddała;)

    OdpowiedzUsuń
  3. efekt końcowy super materiał ciekawy...podziwiam że po tych perypetiach dokończyłaś...ale ja mam tak samo...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam za wytrwałość i przy takich komplikacjach za osiągnięcie tak wspaniałego efektu. Dziewczyno! ja bym się poddała prawie na wstępie a przynajmniej nie osiągnęłabym na koniec takiego efektu:) Gdybyś nie napisała o całym twórczym procesie nikt nie wiedziałby ile Cię on kosztował:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kiboko, uparta jestem czasem jak osioł i jak się zawezmę, to muszę skończyć i efekt musi mnie zadowalać!

      Usuń
  5. Hi, hi, hi! Al przygody!
    Ale ponoć mówi się, że nic pięknego nie powstaje bez bólu.
    Jak widać - to prawda!!!
    Prześliczna torebka! Bardzo elegancko uszyta i w ogóle świetna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna torba. Czasami też w nerwicę wpadam jak szyję i idę w zaparte, ale co tam... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szycie może i nie szło ... za to efekt piękny!!!
    Ach te brązy :)))

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz wyrazić swoją opinię.